Szłam sobie brzegiem Jeziora. Normalne, przynajmniej w moim przypadku. Idę, zachwycam się krajobrazikiem itp, i nagle słyszę... jęki? stękanie? Podeszłam w tym kierunku. Na polanie, mojej ulubionej nad Jeziorem, leżało wilcze szczenię. Czarne. Ze skrzydłami. Mroczne. Jakby... z Watahy Nocy? Niemożliwe. Oni są daleko, daleko od Jeziora. Jednak... Podeszłam do malego. Nie zostawię go przecież.
- Kim jesteś? - spytałam. - Co tu robisz?
- Upadłem - odpowiedział i więcej się nie odezwał w drodze do obozu mojej Watahy. Najpierw się nim zajmę, potem odprowadzę do Watahy Nocy.
--------------------------------Do dokończenia--------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz